wtorek, 25 marca 2014

Zjadliwcy nam nie straszni

Dzisiaj tak ku zastanowieniu... Dla każdego, bo występowanie zjadliwców pojawia się w wielu obszarach naszej rzeczywistości, nie tylko, jak ja zauważam, na polu zdrowego odżywiania i sportu. Zatem zjadliwcom mówimy halo, halo:)


Odkąd zaczęłam zwracać uwagę na to, co jem, a zatem od ponad roku, spotykam się z nieżyczliwością, a wręcz niechęcią, uszczypliwościami i niemiłymi komentarzami w stosunku do mojego stylu życia, pochodzącymi od ludzi mnie otaczających, ludzi mi bliskich, ludzi których nierzadko kocham. Według mojego nazewnictwa tzw. nieszczęśliwych, humorzastych zjadliwców, którzy nie mając, lub nie chcąc mieć świadomości tego, co spożywają, zamiast się douczyć i douświadomić, wolą wykpiwać styl życia mój i mojej rodziny. W konsekwencji ten swój skostniały, niezdrowy i powoli ich wykańczający, starają się wywyższać i uważają za prawidłowy, bo ulężony i zastały przez lata ich jestestwa.

Utarło się powiedzenie ”Tyle lat to jadłeś i nic Ci nie jest!”. „Ale moja mama ma cukrzycę, miała dwa udary, zawał serca, operacje na oczy (przez cukrzycę)”. Ja, dopóki nie dojrzałam do tego, aby nie pakować w siebie śmieciowego jedzenia, także odwiedzałam fast foody, i zajadałam naszpikowane chemią kanapki. Kupowaliśmy gotowe ciasta z datą ważności np. trzy miesiące, do każdej zupy dosypywałam znanej wszem kultowej przyprawy z ulepszaczami smaku, ale zmądrzałam, a dla niektórych zjadliwców niestety jest to powód do kpin.

Może na początku gwoli ścisłości nieco wyjaśnienia…

 
Co to jest dla mnie zdrowe odżywianie? To nie wiąże się absolutnie z tym, że kupuję wyłącznie produkty eko. To nie znaczy, że biegam po sklepach i szukam tylko surowców oznaczonych metką eko (a w Lidlu rzucam się na trzy razy droższe produkty bio lub eco, już nie pamiętam metki), bo dla mnie i chyba dla wszystkich przebudzonych, zdrowe to przede wszystkim nieprzetworzone. Nie jestem ekologiczną maniaczką i snobką, tylko racjonalnie staram się odżywiać. Czytam etykiety na opakowaniach jedzenia. Pochodzenie produktu, jego wartości odżywcze, rodzaj, zawartość ulepszaczy i stopień przetworzenia to obecnie dla mnie priorytety przy zakupach spożywczych. I owszem, kupuję marchewkę od rolnika, warzywa ziemne od rolnika, nieprzetworzone kasze (gryczaną nieprażoną, jaglaną) od rolnika, jajka od zaprzyjaźnionych, szczęśliwych, wolnobiegających i wyjadających robaczki,  wiejskich kurek. W miarę możliwości mięso też kupuję ze szczęśliwych zwierząt (ale to naprawdę od niedawna i rozumiem ludzi, którym trudno się przestawić, ale wierzcie mi, jest to możliwe, przykładem jest moja mama, która coraz częściej wybiera produkty zdrowe, a Jej przez lata utrwalone jedzeniowe skostnienie powoli topnieje, brawo Mamusiu!). Dla mnie to właśnie są produkty ekologiczne. Taka marchewka nie jest piękna i czysta, ale jest właśnie zdrowa. Z takich jajek nie boję się zrobić swojego majonezu. Ponadto warzywa, owoce kupuję od rolników na targu, a nie w markecie. Szukam sezonowych warzyw, pomidorów gruntowych, dyń, cukinii i ogórków prosto z pola, miodu z pasieki sąsiada. Zachowało się u nas wiele gospodarstw, które produkują niewielkie ilości płodów rolnych, a ja je ciągle odwiedzam i jestem ich stałą klientką. Zjadliwcy mnie pytają „a skąd wiesz, że rolnik nie wciska ci marketowego chłamu?" Nauczyłam się odróżniać warzywa i owoce te zdrowe od podrasowanych. Te zdrowe najczęściej gorzej wyglądają, ale nie mają ulepszaczy. Poza tym jeśli kupuję kaszę gryczaną od Pana z Kruszyna i Go znam i wiem, że ma swoje pole i hoduje grykę? Jestem wówczas pewna, że to nie kit, tylko nieuprażona zdrowa kasza gryczana z Jego pola, a nie taka z wołkami z woreczka z marketu.


Sklep ze zdrową żywnością jest moim podstawowym sklepem, bo zaopatruję się tam w płatki owsiane, mąki: owsianą, gryczaną, arachidową, amarantusową, kokosową, jaglaną, żytnią (moją ulubioną), z kasztanów jadalnych, sojową, olej kokosowy, ksylitol, stewię, karob, owoce goji, nasiona chia, przyprawy bez glutaminianu sodu, sól himalajską, sezam, nasiona, orkisz, kaszę razową orkiszową, oleje: lniany, kukurydziany, oliwę z oliwek, daktyle, figi, orzechy, płatki kokosowe, naturalną wanilię, agar-agar, amarantus, komosę ryżową – qinoa (dopiero jeden raz jej użyłam, ale z czasem nauczę się jej), nieoczyszczony ryż. To są produkty, które wyparły z mojej kuchni białą mąkę, cukier i wszystkie przyprawy z glutaminianami, kostki rosołowe warzywne, wołowe, kurczakowe (sama produkuję buliony i można je potem zamrażać) i przetworzone pokarmy oraz dodatki z ulepszaczami. Kupuję te rzeczy w takich zdrowych sklepikach, nie z jakiegoś snobizmu, ale wyłącznie dlatego, że u nas w Polsce nigdzie indziej ich nie dostanę. Niestety nie można w naszym kraju kupić w markecie np. oleju kokosowego lub mąki jaglanej, bo zdrowie u nas nie jest promowane. Bardziej marketingowe jest sprzedawanie tego, co od lat gości w kuchniach naszych rodaków i wmawianie im, że to jest ok. A tacy nieuświadomieni kupują hurtem czekolady z małą zawartością kakao, albo wcale bez kakao, ciastka z białej mąki, białe gumowate bułki, słodkie płatki śniadaniowe, colę i inne mocno farbowane napoje, parówki z 5% zawartością mięsa (ale jakie ładne), chipsy różnosmakowe i uważają, że przecież nie po to żyją, żeby sobie czegokolwiek odmawiać, a takie produkty sprawiają, że po zjedzeniu ich, zjadliwcy przez moment wydają się być szczęśliwsi. Słodycze są dla ludzi i żadna ja nie będę im wciskać kitu, że są niezdrowe, bo oni jedzą je od lat i nic im nie jest, a ja się katuję i jestem nieszczęśliwa, bo odmawiam sobie tego, co najlepsze. Oni są „miłośnikami” jedzenia i niczego sobie nie odmawiają, bo nikt jeszcze od takiego żarcia nie umarł (nie powiedziałabym). Trend niezdrowego jedzenia jest powszechny, ale na szczęście są tacy jak my, którzy próbują się mu przeciwstawić i czasami się przebudzają …


Otóż nie jestem nieszczęśliwa dlatego, że nie jem sklepowych słodyczy zawierających biały cukier i białą mąkę. Jem mnóstwo słodyczy, które robię sama, są zdrowe, nie powodują, że cukier mi skacze (co po latach mogłoby się skończyć tak jak u mojej mamy – cukrzycą, zawałem, udarem…). Nie powiem, łatwiej jest pójść i kupić pięć paczek ciastek i się napchać nimi po kołnierzyk, ale to nie sztuka. Ja nie jestem osobą, która kogoś na siłę przekonuje do zdrowego życia, ale będąc w towarzystwie zjadliwców wystarczy, że odmówię kawałka ciasta, a już się zaczynają potoki jadu. Dlaczego? Nikogo na siłę nie przekonuję do przyjęcia mojego stylu życia, a jestem wciągana w dyskusje i tak manipulowana, że w końcu słyszę, że ”co mi to da, że umrę zdrowsza” od tego, który żyje „pełnią życia i na wszystko sobie pozwala”. 

To chyba nie o to chodzi…..

Zagadkowy „smak i aromat identyczny z naturalnym”, oczywisty „wzmacniacz smaku”, biały cukier, biała mąka, sól „do sypania chodników” zajmują ważne miejsce w spisie umieszczanym na opakowaniach, niezdrowych, ale jakże uwielbianych przez zjadliwców pokarmów. Ja poświęcam wiele czasu na przygotowywanie zdrowych racjonalnych deserów i wszystkich posiłków. Wiem ponadto, że to ja mam rację, nie trując mojej rodziny i karmiąc ich produktami bez powolnych zabijaczy i bez chemii. Naprawdę ci, którzy uważają mnie za frajerkę, bo staram się karmić moich najbliższych zdrowo, niech tak uważają dalej, nic mi do tego. Tylko bardzo irytujące jest to, że ja nikogo na siłę nie chcę zmienić, mimo, że mam świadomość jego niewłaściwego stylu życia, a ten, który nie potrafi racjonalnie się odżywiać, potrafi wyśmiewać i wykpiwać mnie. Taka jest nasza polska rzeczywistość…


Tak samo jest ze sportem, z moim ukochanym bieganiem. W Polsce pokutuje prawo, że osoba prowadząca sportowy tryb życia (tak jak my z córkami: bieganie, joga, fitness, skakanka, rolki,  itp.), a co z tym się wiąże posiadająca szczupłą figurę i sylwetkę, może być przez nieusportowionego zjadliwca obśmiana i wykpiona. Osoba z nadwagą nie wstydzi się powiedzieć mi czy moim córkom „Ty to już powinnaś przestać biegać, bo już jesteś za chuda, może masz anoreksję?" Anoreksja to poważne zaburzenie odżywiania, zaburzenie psychiczne, które często prowadzi do śmierci i naprawdę, jeśli ktoś coś takiego mówi, to jest według mnie zbrodnia. Miałam przyjaciółkę, którą ta choroba zabiła i gdy słyszę, jak ktoś bez namysłu szafuje takimi słowami, bez zastanowienia mówi o tak poważnej, często śmiertelnej, chorobie, nie wiedząc wcale, czym ona jest, to ja automatycznie sztywnieję, ale nie chcąc prowadzić czczych dyskusji, odwracam się i odchodzę z głupawym uśmiechem.

My biegamy, bo to jest nasza pasja, to nie jest sposób na odchudzanie, ale przy racjonalnej diecie kilogramów rzeczywiście ubyło. Dlatego staramy się tak komponować posiłki, żeby odpowiednio „tuczyć” organizm po treningu zdrowymi węglowodanami i tak jeść, aby nie chudnąć, co też jest nie lada wyczynem.

Dlaczego jakby szczupły powiedział osobie z solidną nadwagą „Słuchaj strasznie się spasłeś, powinieneś coś ze sobą zrobić, bo wyglądasz jak hipopotam” to jest obraza majestatu, obraza uczuć, jest to społecznie nieakceptowalne, aby ranić uczucia tego, co ma więcej kilogramów, wręcz zabronione! Nie można grubemu zwrócić uwagi na Jego figurę. A co, szczupłemu można powiedzieć, czyżby szczupły nie miał uczuć? Szanujmy się nawzajem i nie bądźmy zjadliwcami. Czy chudy, czy otyły, każdy z nas ma uczucia. Ja nigdy nie wytknęłabym osobie z dodatkowymi niepotrzebnymi kilogramami (a wiele jest takich wokół mnie, powiedziałabym, że nawet większość) Jej tuszy, nie wykpiłabym Jej i nie obśmiała, wiec oczekuję w nadziei, że moje życie też nie będzie stanowiło pola do kpin dla tych trochę większych.

Bez względu na poziom zjadliwości u moich ukochanych bliźnich, ja wciąż z uporem maniaka będę wprowadzać wśród najbliższych zdrowy tryb życia, będę ich zmuszać (i siebie też) do uprawiania sportu, będę ich karmić nieprzetworzoną żywnością, będę piekła żytnie chleby, będę piekła ciasta owsiane lub jaglane bez cukru, będę robić cukierki z kaszy jaglanej, będę robić zdrowe bounty z oleju kokosowego i karobu z ksylitolem, będę piekła ciasteczka żytnie z malinami bez cukru z mąką kokosową, będę robiła pierogi z batatów, będę kręciła swoje majonezy, produkowała jogurty i ketchupy, pasztety watróbkowe i wegetariańskie, będę im wciskać kaszę gryczaną, jaglaną i jęczmienną. Cukier biały i ten ciemny już nigdy nie wróci do mojego domu.

Myślę, że jak sobie to wpoimy, to my na stare lata będziemy szczęśliwsi niż obecni zjadliwcy. Bo tak naprawdę, to nie jest szczęście zaspokoić się cukierkiem, ciastkiem, czy dużym kawałkiem tortu, to nie jest szczęście, że pokaże się prozdrowotnym, że to co robią to idioctwo (to jest pozorne szczęście, ale skoro to niektórym wystarcza, to nie mi to oceniać, widocznie są różne skale szczęścia). 
W mojej skali szczęśliwym jest ten, który jest spełniony, robi to, co chce i nie obśmiewa i nie wykpiwa stylu życia innych otaczających go ludzi. Szczęśliwym się jest, jeśli jest się uczciwym i życzliwym, a życie innych nie stanowi pola do kpin i obśmiania, szczęśliwym się jest, jeśli potrafi się swoimi pasjami zapełnić własne życie tak, że innym nie trzeba udowadniać, że to co się robi jest słuszne.

Pozdrawiam zjadliwców, uśmiechnijcie się do żony, męża, zjedzcie batona, jeśli będzie Wam lepiej, ale broń Panie Boże, nie wykpiwajcie innych ani tych, co odżywiają się inaczej niż Wy, ani tych, którzy biegają, czy uprawiają jakieś śmieszne, w Waszym mniemaniu, sporty dla wariatów. Każdy żyje tak, jak chce:)

Nie bez kozery używam określenia „zjadliwiec” na takich krytykancko-szyderczych osobników. Według Słownika Języka Polskiego (mojej ulubionej lektury), zjadliwiec to potocznie: osoba złośliwa, uszczypliwa, szydercza; złośliwiec, szyderca, prześmiewca”, czyli właśnie taka, o której mówię. Zjadliwcami bywają najbliższe mi osoby, moi przyjaciele, moja rodzina, znajomi, koleżanki i koledzy. Zjadliwiec absolutnie nie jest moim wrogiem, jest z reguły osobą o miłej powierzchowności i mogłoby się wydawać, że Jego uwagi wynikają z troski o mnie. Nic bardziej mylnego... Najczęściej zjadliwiec odnosi się do mnie w nadziei, że wreszcie porzucę ten głupi styl życia i stanę się taka „normalna” jak on, a sam będzie miał chyba czyste sumienie i radość, że przekonał mnie do złego. Ja jednak obdarzam go miłością i to, co mówi o mnie, wkładam między buty w sionku. Dlatego jeśli ktoś z moich bliskich rozpozna w sobie zjadliwca, to niech się nie obraża, tylko zastanowi, czy może zaprzestać uszczypliwości względem mnie? Mimo, że wydawałoby się, że określenie takie ma zabarwienie pejoratywne, to moim celem nazewniczym była śmieszność samej w sobie nazwy, a nie chęć obrazy zjadliwca.

I jeszcze na zakończenie, miłośnik jedzenia,  to nie taki, który nie patrzy na to co je, to nie osoba z nadwagą, która pochłania wszystko hurtowo. To taki, który smakuje każdy kęs, dba o jakość tego, co zjada. Nie traci majątku na śmieciowe, modne żarcie. Nie skusi go wielka paka chipsów za 5 zeta, on woli zrobić swoje chipsy z buraka, marchewki, selera, jarmużu. Nie kupi chińskiej zupki w proszku, ale ugotuje żurek na zakwasie (oczywiście zakiszonym przez siebie tydzień wcześniej) z warzywami od rolnika i czosnkiem polskim (nie tym fioletowym chińskim z marketu). Sam zrobi pasztet z wątróbek kurzych, sam ukręci majonez, zrobi ketchup, upiecze chleb z czarnuszką. To jest miłośnik jedzenia. Ja staram się nim być:) Moja rodzina także:)

I już na sam koniec, kochani zjadliwcy:) Zakodujcie sobie, że niezdrowe odżywianie (tak przez Was kochane) i brak ruchu (tak przez Was ceniony) to obecnie dwie podstawowe przyczyny najbardziej zagrażające zdrowiu. Może więc poczytać, zainteresować się tematem, a nie kpić?
Zanim podumacie nad rysunkami poniższymi poczytajcie super, super artykuł: nasz ukochany cukier.


4 komentarze:

  1. Brawo! Post jest genialny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cytat z książki "Twórcza Kradzież":
    "Nie możesz domagać się uznana od innych. Kiedy już pokazujesz światu swój dorobek, tracisz kontrolę nad tym, jak ludzie na niego zareagują"
    Myślę, że dotyczy to wszystkiego co robimy, nie mamy wpływu na to co ludzie o tym pomyślą i jak nas ocenią. Jeśli ktoś jest otwarty na dyskusje i zmiany, to można z taką osobą rozmawiać, z betonem nie warto;)
    Róbmy swoje i nie przejmujmy się krytyką:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram każde słowo:-)pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów!

      Usuń