czwartek, 8 maja 2014

Dzisiaj na blogu o naszym wrogu:)

Nasz wróg niemiły – kontuzja, to zmora okropna. Długa, ciągnąca się w czasie i niezwykle wykańczająca psychicznie, jak mniemam, każdą biegaczkę i biegacza.
Dlaczego? Ano dlatego, że niewiele możesz zrobić, aby przyspieszyć regenerację (najczęściej naciągniętego, naderwanego, a nie daj Boże nikomu zerwanego mięśnia). Może to być mięsień w łydce, może być (tak jak u mnie) przywodziciel, może być (jak u Mani) podżebrowy i każdy inny, który wykonuje jakąkolwiek pracę w czasie biegu (i nie tylko biegu, bo Mania swoje kontuzje łapie uprawiając jogę). Gama kontuzji, które czekają na biegacza, jest bardzo szeroka. Oprócz mięśni są też inne bolączki, ale te kontuzje mięśniowe to prawdziwa zaraza (prawda, Martusiu?).
Biegam już drugi rok i myślałam, że dosyć racjonalnie podchodzę do mojej pasji. Racjonalnie, to znaczy, że mam cały czas w głowie podstawowe obowiązki zdrowotne, których przestrzegam, tym samym wystrzegając się niemiłych hipotetycznych sytuacji towarzyszących nam, biegaczom.

Zdrowe odżywianie -  ZAWSZE
Sen -  ZAWSZE
Badania - ZAWSZE
Rozgrzewka - RZADKO
Rozciąganie - ZAWSZE
Cross trening -  RZADKO

I przez takie RZADKO właśnie pomogłam kontuzji mną owładnąć i wyłączyć na wiele dni z ukochanego biegania. Oprócz tego też przegięcie z treningiem i ciągła pewność, że nic mi nie będzie, gdy spróbuję przetrenować początkowo pojawiający się niewielki bólik.
Odpuść!!!! Jeśli pojawia się jakikolwiek ból, zaczekaj aż przestanie cokolwiek pulsować i wtedy trenuj. Jeśli jesteś chojrakiem, to się załatwisz, tak jak ja, na kilkanaście już dni.

Nikt nie da nam gwarancji na uniknięcie kontuzji, ale dzięki niewielkim działaniom profilaktycznym możemy zminimalizować ryzyko ich wystąpienia. Wiele osób zaczyna biegać po latach bezczynności, po latach komputerowych i telewizorowych i w ogóle siedząco-leżących. Musimy w takiej sytuacji dać czas naszemu organizmowi na zaadoptowanie się do sportowego trybu życia i nie daj Panie Boże nie zaczynać z grubej rury, czyli dużo i często i na maksa. Większość kontuzji spowodowanych jest właśnie zbyt częstym i zbyt intensywnym treningiem i brakiem rozciągania odpowiednich mięśni, brakiem cross treningu.

Ja jestem dobitnym przykładem chojraczki, która była pewna, że super się rozciąga, bo joga, że siłowo też ok, bo z raz w tygodniu poćwiczę, a często skakanka, dwa razy w tygodniu „biegambolubię” i ćwiczenia siłowe, ale to i tak nie zapobiegło tej cholernej kontuzji.
Przeciążyłam sobie mięsień przywodziciela, tak że nie mogę już biegać drugi tydzień. Wszystko robię, aby go zregenerować: zimne okłady, masaże, taping, maść przeciwzapalna, a boli tak że nie mogę chodzić, klęczeć, a co dopiero biegać. (Podstawowa rada dla początkujących "kontuzjowiczów"- nigdy podrażnionego mięśnia nie rozgrzewajcie, jeśli jest jakikolwiek stan zapalny, to należy robić lodowe okłady, absolutnie nie gor0ące!!!!! Najlepszy jest zamrożony woreczek z groszkiem zielonym, bo dobrze się układa.) Nie ma rady, nie ma mocnych, czas regeneracji może sięgać nawet kilku, a w ekstremalnych przypadkach kilkunastu tygodni.

Ja już dostaję wariacji, bo nie mogę sobie wyjść i pobiec, bo boli i nic na to nie poradzisz.
Dlatego początkujący biegacze uważajcie z intensywnością ćwiczeń, rozgrzewajcie i rozciągajcie mięśnie, aby Was nie dopadła kontuzja, która niszczy radość i szczęście z biegania.
Dzisiaj pierwszy raz wstałam i nie czułam bólu idąc do toalety, potem przy chodzeniu czułam, ale już mniej. Może w niedzielę pobiegnę!

Precz kontuzjo!!!!!

Od teraz cross trening i solidne rozciąganie i zawsze, zawsze rozgrzewka.

4 komentarze:

  1. Kontuzje mięśni to dla nas prawdziwa zaraza, bo póki co tylko ich (tfu tfu tfu!) doświadczyłyśmy, ale skręcenie kostki np. na pewno jest gorsze :) Ja bym już bardzo chętnie robiła ten cross trening i 3 razy w tygodniu, tylko niechże wreszcie ta kontuzja odpuści!

    OdpowiedzUsuń
  2. Precz kontuzjo, a fe!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam i nie wierzę, że napisała to osoba, która .... a nieważne :)
    Boli mnie kolano i żona ZABRONIŁA (!) biegać podając za przykład Kasię. To działa ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz mądrą żonę :) Teraz to co mi się zdarzyło to nic wspólnego z poprzednią kontuzją, a jak to pisałam to już dwa tygodnie odpoczywałam od bieganka :). Ja też Ci zabraniam (!) biegać. Poczekaj

      Usuń