czwartek, 6 lutego 2014

February

Wczoraj ułożyłam plan treningów na luty. To będzie naprawdę zajęty miesiąc:) Mam strasznie dużo rzeczy do nadrobienia przez te ferie, no i kilka wyjazdów, więc muszę wszystko mieć dokładnie zaplanowane, żeby mieć szansę ze wszystkim się wyrobić.
Moje cele na luty to:
  1. Zwiększenie dystansów w bieganiu - chcę wreszcie wrócić do biegania po 10 km, a pogoda jest do tego teraz cudowna.
  2. Ukończenie plank challenge - wyzwanie kończy się na 5 minutach, ale ja chcę kontynuować i zobaczyć, do ilu minut uda mi się dojść.
  3. Ukończenie wyzwań jogowych z Erin Motz - a co za tym idzie lepsze rozciągnięcie. Na ukończeniu wyzwań jednak na pewno nie zakończę, będę do nich wracać nieustannie, bo ćwiczenia z nią są cudowne po prostu. Poza tym dużo jogi na warsztatach, gdzie pewnie nauczę się dużo nowych rzeczy i ćwiczenie takich pozycji jak crow pose, wild thing pose, wheel pose. I moje standardowe pozycje do rozciągania.
  4. Biegówki - pierwszy raz w życiu się na nie wybieram i mam nadzieję, że je pokocham:)
  5. Boczki - mam zestaw ćwiczeń w desce, które podobno są zabójcze dla boczków. Mam z nimi problem - nie są duże, ale przy niezdrowym trybie życia w liceum niestety się pojawiły, więc czas najwyższy się ich pozbyć i wymodelować ładnie sylwetkę:) 
  6. Praca nad brzuchem - na koniec miesiąca chcę widzieć kolejne efekty, czyli jeszcze mniej tłuszczyku (to głównie dzięki bieganiu i mixerowi) i więcej mięśni (dzięki desce, mixerowi, ćwiczeniom na boczki i jodze).
  7. Rozciąganie do szpagatu - nie zakładam sobie, że na koniec miesiąca będę już swobodnie siedziała w szpagacie, bo to chyba niemożliwe. Chcę codziennie poświęcać 10 minut na rozciąganie, a może za 2-3 miesiące osiągnę cel. Na koniec lutego na pewno też już będą fajne efekty:)

Dużo? Sama jestem lekko przerażona swoją ambicją;) Ale są ferie. Skoro w czasie sesji udało mi się zrobić prawie wszystkie treningi biegowe, mixera, deskę i do tego jeszcze jogę, to nie widzę powodu, dla którego na feriach nie mogłabym dorzucić do tego trochę więcej jogi, 10-minutowych ćwiczeń na boczki i rozciągania do szpagatu:) Nie zakładam, że zrealizuję dokładnie każde ćwiczenie z mojego planu, bo nie chcę być później załamana że raz nie zrobiłam jakiegoś treningu.  Ale zakładam, że zrobię znaczną większość z tego planu:



Wydrukowaną wersję wieszam dziś na ścianę, a za godzinę startuję z jogą, szpagatem i biodrami. Popołudniu 10 km po pięknych ścieżkach, z mamą i siostrą (tak, mam to szczęście, że moja mama i siostra też biegają i ćwiczą mixera i jogę, a co lepsze - to DZIĘKI NIM ja zaczęłam biegać, one zaczęły 3 miesiące wcześniej), może nawet porobimy zdjęcia biegowe, bo krajobraz w tamtym miejscu jest teraz piękny. Wieczorem wreszcie łyżwy z siostrą i ruszamy z feriami na całego.

W kolejnym semestrze zapisuję się na fakultet z psychodietetyki - już jestem cała podekscytowana. Mam nadzieję, że dowiem się tam wielu ciekawych i przydatnych rzeczy i dowiem się, jakie książki na ten temat warto przeczytać, a wszystko co mnie zaciekawi i uznam za przydatne, będę wstawiać oczywiście tutaj. Z przypisami do literatury;)

Let's be fit together!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz